Składowisko dla okolicznych RIPOK-ów! Kto ukrywa prawdę?

5
415

Decyzje podjęte! W Wołominie będzie składowisko odpadów dla okolicznych RIPOK-ów.  Co gorsza wołomińskie MZO nie będzie mogło po przesortowaniu złożyć reszty odpadów na własne składowisko, ponieważ nie ma możliwości zajmowania się odpadami zmieszanymi.   Odpady zmieszane z pojemników mieszkańców Wołomina muszą być wywiezione do któregoś z zewnętrznych RIPOK-ów (i za to trzeba będzie płacić).  Czy to wynik braku zdecydowania burmistrz Radwan i opieszałości w uruchomieniu wszystkich planowanych instalacji, czy celowe działanie, żeby przetwarzanie było gdzie indziej a u nas tylko składowisko? Takiej sytuacji chyba nikt nie chciał, teraz wszystko wskazuje na to, że poprzednie plany (i rozpoczęta ich realizacja) były dużo korzystniejsze dla Wołomina.

 

Sprawa wołomińskiego Miejskiego Zakładu Oczyszczania Sp. z o.o.  od pewnego czasu jest nagłaśniana przez osoby, głównie mieszkające w Starych Lipinach – sołectwie na obrzeżu którego od ponad 30 lat znajduje się składowisko odpadów. Obecnie składowisko, i teren przyległy, należy do MZO w Wołominie i od kilku lat spółka miała plany rozwojowe polegające na wybudowaniu instalacji umożliwiającej jej dalsze funkcjonowanie jako zakład odbierający i zagospodarowujący odpady. Żeby tak było należało sprostać nowym – coraz bardziej restrykcyjnym przepisom, w których zakłady takie nazywane są Regionalnymi Instalacjami Przetwarzania Odpadów Komunalnych, w skrócie RIPOK. Wołomińskie MZO od zawsze zajmowało się odpadami kompleksowo, jednak nowoczesna gospodarka odpadami różni się znacznie od tego w jaki sposób odpady były w MZO przetwarzane do tej pory.

Problem polega na tym, że obecne władze konsultują sprawę MZO głównie z osobami związanymi z przedwyborczymi protestami, natomiast nie biorą pod uwagę największych konsultacji jakimi były wybory samorządowe, w których to do drugiej tury wyborów na burmistrza weszli kandydaci wystawieni przez środowiska opowiadające się za utrzymaniem rozpoczętego kierunku rozwoju MZO. Co więcej, środowisko Zielonego Wołomina (protestujące przeciwko planom MZO) miało swoich przedstawicieli startujących do rady miasta i powiatu, ale wyborcy nie obdarzyli ich zaufaniem na tyle, żeby wprowadzili choć jednego radnego. Paradoksalnie nawet w swoim macierzystym okręgu wyborczym obejmującym dwa sołectwa: Stare Lipiy i Nowe Lipiny, kandydat związany z Zielonym Wołominem,  przegrał z kandydatem PiS-u, ugrupowania, które popierało dalszy rozwój miejskiej spółki, przewidując korzyści dla wszystkich mieszkańców Wołomina, chociażby w postaci niskich „opłat śmieciowych”.

Wydaje się, że burmistrz Radwan zależy głównie, na tym, żeby uniknąć nieprzychylnych komentarzy na Facebooku, ze strony osób związanych z grupą protestującą. Efekt został osiągnięty, w międzyczasie jeden z głównych aktywistów grupy protestującej dostał pracę w miejskiej spółce, inny krytykant z forum Facebooka znalazł się w kolejnej. Być może jest więcej tego typu „szczęśliwych przypadków”. Wszystko to może tłumaczyć ciszę wokół nowych informacji dotyczących Zakładu. Okazało się, że decyzja środowiskowa podpisana przez wiceburmistrza Sylwestra Jagodzińskiego obroniła się w Samorządowym Kolegium Odwoławczym, które stwierdziło, że została wydana zgodnie z prawem i niczego w niej nie brakuje.

Dziś już wiadomo jeszcze więcej! W grudniu 2016 r. samorząd województwa przyjął nowy Wojewódzki Plan Gospodarki Odpadami, który w sprawie Wołomina różni się od wcześniejszego  tym, że nie ma w nim już zapisów dotyczących planowania dla MZO funkcjonowania instalacji do sortowania i przetwarzania odpadów zmieszanych  (tych z pojemników przydomowych), a zostaje tylko sortowanie odpadów wstępnie przesortowanych u źródła oraz składowisko, przy którym znajduje się nawet następujący zapis: „Konieczne jest zwiększenie rocznego limitu składowanych odpadów o co najmniej 30 000 Mg/rok (ton – red.)” Druga ważna informacja: podpisane zostało tzw. Pozwolenie zintegrowane – dla składowiska!

 

WPGO z 19 grudnia 2016 r. - Wołomińskie Składowisko RIPOK
Nowy WPGO przewiduje dla wołomińskiego MZO składowisko odpadów, co wobec braku możliwości przetwarzania odpadów zmieszanych (tych z pojemników przydomowych) oznacza, że składowisko w Starych Lipinach przeznaczone jest dla warszawskich i okolicznych RIPOK-ów.

Efekt? Miało być lepiej, wygląda, że będzie gorzej.

Jaki jest efekt ostatnich informacji? MZO będzie zajmowało się głównie składowaniem odpadów na składowisku, które przywiozą do nas, inne firmy – zewnętrzne RIPOK-i (tj. zakłady przetwarzające kompleksowo odpady), po wysegregowaniu u nich wszystkiego co ma wartość.   Jest to sytuacja o wiele gorsza od pierwotnie planowanej, bo zamiast „naszych – okolicznych” śmieci po przesegregowaniu, będziemy u siebie składować przez lata śmieci, z których już nic wysegregować się nie da pochodzące z warszawskich i okolicznych zakładów! A zamiast przetwarzania zmieszanych odpadów od naszych mieszkańców, w instalacji w Starych Lipinach ma być co? – kompostownia!  Co będzie się działo ze śmieciami z pojemników mieszkańców Wołomina? Będą musiały być wywiezione do zewnętrznej firmy, bo nasze MZO nie może przetwarzać odpadów zmieszanych a jedynie te z selektywnej zbiórki, czyli posegregowanych u mieszkańców.  Ekonomicznie mogliśmy na odpadach wychodzić dużo lepiej, przetwarzając głównie odpady z Wołomina i okolic!

Na październikowej sesji rady miasta Sylwester Jagodziński wypowiedział się o tym, jak na dzień dzisiejszy wygląda sprawa. Zadał również pytania, na które nie uzyskał odpowiedzi, mimo, że można było potwierdzić lub zaprzeczyć. Pytania dotyczyły, tego, czy przedstawiciele wołomińskiego samorządu, lub spółki MZO prowadzili rozmowy z Urzędem Marszałkowskim dotyczące tego kierunku zmian w Wieloletnim Planie Gospodarki Odpadami, które na dzień dzisiejszy przybrały charakter niekorzystny dla miejskiej spółki.

Na tej samej sesji radny Zbigniew Paziewski dał wyraz zdziwieniu, dlaczego w sprawie Zakładu władze Wołomina działają w niezdecydowany sposób? Powiedział, że nawet jeśli trzeba było dołożyć pieniędzy, aby uruchomić instalację, to wie od byłego prezesa MZO, że takie środki zostawił na koncie, gdy odchodził. Jeśli tak było, to ktoś w końcu postawi pytanie, co się stało z tymi pieniędzmi?

śmieciarka
Składowisko w Starych Lipinach przeznaczone jest na odpady z zewnętrznych RIPOK-ów. Zastanawia dotychczasowe milczenie wokół tego tematu. Czy to wynik niezdecydowania burmistrz Elżbiety Radwan, popełnionych błędów strategicznych, bierności w kontaktach z samorządem województwa, czy może celowe działanie?

/AP

Sprawdź: Uchwała 209/16 Sejmiku Województwa Mazowieckiego z dnia 19 grudnia 2016 r.w sprawie uchwalenia Planu gospodarki odpadami dla województwa mazowieckiego 2022 wraz z załącznikami

 


KOMENTARZ

SKO uznało, że wydana decyzja środowiskowa w sprawie wołomińskiego MZO była w 100 procentach zgodna z prawem – mówi z satysfakcją Sylwester Jagodziński.

 

Sylwester Jagodziński
Sylwester Jagodziński

Fatalna polityka burmistrz Elżbiety Radwan doprowadziła do sytuacji, że mamy zarabiać na składowaniu odpadów przyjmując śmieci z okolicznych RiPOK-ów, zamiast przetwarzać zebrane lokalnie przez nasze MZO odpady zmieszane. Nawet wówczas, gdy burmistrz zawiesiła mnie w obowiązkach Prezesa Zarządu ZEC w Wołominie, podając jako powód mój udział w tworzeniu planów rozwojowych dla wołomińskiego MZO w poprzedniej kadencji, nie wycofałem się ze zdania, co do przyszłości tego zakładu należącego do gminy Wołomin, czyli jej mieszkańców. Plany poprzedniego Zarządu spółki i zapisy w Wojewódzkim Planie Gospodarki Odpadami, o które starał się Zarząd MZO i gmina Wołomin były o wiele korzystniejsze dla mieszkańców Wołomina i pracowników MZO. Mogliśmy zarabiać na sortowaniu odpadów zmieszanych i sprzedaży wysortowanych z nich surowców,  resztę „swoich” odpadów składać na składowisku, a obce RIPOKI odpowiednio traktować polityką cenową składowiska. Byłoby nas na to stać, bo zarabialibyśmy na sortowaniu – lepiej mieć zakład z wszystkimi funkcjami, samodzielny i mogący przynieść swojej gminie miliony złotych rocznie, niż tylko składowisko i kompostownię, tak jak ma być teraz! Dziś, żeby spłacić zobowiązania spółki zaciągnięte na budowę instalacji w tym składowiska trzeba będzie zarabiać przyjmując śmieci, które po przesortowaniu u siebie przywiozą nam warszawskie i podwarszawskie zakłady.

Obecnie kluczowy dla całej sprawy jest Wojewódzki Plan Gospodarki Odpadami, który został uchwalony w końcówce 2016 roku, a więc na półmetku kadencji Elżbiety Radwan. Znajduje się w nim zapis, że składowisko w Starych Lipinach zostaje. Co więcej ma być zwiększona jego roczna przepustowość, co wobec braku zapisów o lokalnym przetwarzaniu odpadów zmieszanych oznacza, że śmieci będą do nas zwożone. Ja właśnie tego chciałem uniknąć i można było w swoim RIPOK  zajmować się odpadami z Wołomina i okolic (jak od lat robiło MZO) a nie przyjmować pozostałości po sortowaniu z warszawskich RIPOK-ów! Zastanawiam się jak czołowi działacze „Zielonego Wołomina” – dziś polityczni przyjaciele pani burmistrz, wytłumaczą swoim sąsiadom bliższym i dalszym, że kompostownia i wysypisko dla obcych RIPOK-ów jest dla nich korzystniejszym rozwiązaniem.

Wobec uznania przez SKO, że decyzji środowiskowej w sprawie wołomińskiego MZO niczego nie brakuje, a postępowanie było prowadzone prawidłowo – ustał powód mojego zawieszenia w ZEC.  Jednak dalsza współpraca z burmistrz Radwan byłaby uwiarygodnianiem jej szkodliwej dla gminy polityki, dlatego sam podjąłem decyzję o jej zakończeniu. Finał z MZO jest tylko jednym z kilku na to przykładów.

 

Sylwester Jagodziński

 

 

 

Sprawdź: Uchwała 209/16 Sejmiku Województwa Mazowieckiego z dnia 19 grudnia 2016 r.w sprawie uchwalenia Planu gospodarki odpadami dla województwa mazowieckiego 2022 wraz z załącznikami

Składowiska WPGO 2016b
Porównaj: http://www.mazovia.pl/samorzad/sejmik/uchwaly-sejmiku/uchwala,3223,20916.html

 


decyzja_SKO_MZO decyzja_SKO_MZO_2 decyzja_SKO_MZO_3

5 KOMENTARZE

  1. Nie chciały pomóc MZO to mają za swoje. Jeśli już to wołomińska państwowa firma powinna mieć możliwość składowania śmieci na tym wysypisku. Nie mogę uwierzyć że MZO będzie wywoziło śmieci do Warszawy. Koleżanki się dogadały, ręka ręke myje. Za Mikulskiego i dyrektora Piróga MZO nie miało żadnych problemów ze składowiskiem i dzięki niemu firma przetrwała. Piróg wyciągnoł nas z bagna. Rozwój też był. Później trzeba było się zmieniać i zostać Ripokiem. A to co się dzieje teraz to brak głowy. Doprowadzić do tego, żeby MZO na swoje składowisko nie mogło wywozić śmieci które samo przerobi. Obcy to mągą przywieźć tak?

  2. Madziar rozpoczął budowę wysypiska,a zakończyła ją Radwan. Za śmieci, które trafiać będą do Wołomina odpowiadają razem. U mądrych zawsze tak było i jest, że płacą mniej bez gromadzenia syfu przed oknami.

  3. Za Mikulskiego otworzono nowa kwaterę na wysypisku, za Madziara wybudowano też. Za Radwan zaraz bedzie otwarcie. Zawsze bylo dla MZO dlatego mieszkancy mieli tanie śmieci i recykling mogliśmy za darmo oddawać w workach bo bylo stać MZO. Nigdy tak nie było żeby wysypisko nie bylo dla potrzeb MZO czyli lokalnych. Tak nie powinno być. Jeśli wysypisko to tylko w takim ukladzie że lokalne śmieci na wysypisko blisko Wołomina.

  4. Tak byłe jak i obecne władze samorządowe robią z Wołomina śmietnisko dla Warszawy i okoliczych gmin. Status Ripok-a zmusza do przyjmowania śmieci od wszystkich zainteresowanych. Wysypisko miało być zamknięte do 2014 roku. Poprzednicy winni je zamknąć, a burmistrz Radwan nie powinna kontynuować rozpoczętej budowy.

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.