Jeżeli Elżbieta Radwan wystartuje do Sejmu RP z list ugrupowania skupionego wokół Roberta Biedronia to przekona się o swojej rzeczywistej popularności, a nawet i to „niedoszłe” jeszcze ugrupowanie może tylko pociągnąć w dół.
Gdy zobaczyłem burmistrz Elżbietę Radwan i jej zastępczynię na zdjęciach w ramach czarnego protestu to od razu przypomniały mi się zdjęcia obecnej burmistrz z abp. Henrykiem Hoserem. Potem zadałem sobie pytanie o autentyczność w przekazie publicznym?
Jeśli nie ma się ukształtowanych poglądów i tzw. mocnego kręgosłupa to chyba lepiej nie manifestować wcale swoich przekonań tylko zająć się swoją pracą – tyle w sprawie ogólnej!
Zastanówmy się zatem, co oznacza udział włodarza gminy w okresie świątecznym w spotkaniu opłatkowym przy katedrze z abp. Henrykiem Hoserem a potem przekazanie tego do publicznej wiadomości? Dla mnie i dla większości mieszkańców oznacza to, że dany samorządowiec wyznaje określony system wartości, pod warunkiem, że robi to szczerze, a nie „pod publikę”. Z drugiej strony, co oznacza stawanie do zdjęć w ramach tzw. „czarnego protestu” gdzie na pierwszym planie widać trzymane przez kilka kobiet karty układające się w napis „Wołomin”?
Zawiodłem się! Zobaczyłem wśród, całe szczęście nielicznej grupki kobiet z Wołomina ubranych na czarno w ramach protestu burmistrza mojego miasta – Elżbietę Radwan. Mniej mnie zaskoczyło, to, że towarzyszyła jej wiceburmistrz Edyta Zbieć, ponieważ to ona jeszcze kilka lat temu w lokalnej prasie pisała artykuły o magicznych znakach – runach -, wyjaśniając, że odpowiednio użyte mogą dać ludziom szczęście, sukcesy a nawet zdrowie. Zawiodłem się, bo przynajmniej ja, oczekuję od osoby pełniącej funkcję burmistrza zajmowania się sprawami samorządowymi, a nie światopoglądowymi i to w dodatku jeszcze z hasłem „Wołomin”.
Jednak nie o moje odczucia tu chodzi, tylko o autentyczność przekazu.
Tomasz Kuciński